aaa4 |
Wysłany: Czw 11:53, 06 Lip 2017 Temat postu: czlowiek byl wolny |
|
I potem znow musiala zmierzyc sie z plotkami, tym razem krazacymi posrod prostych ludzi, ktorzy, przejeci lekiem, nie raz odniesli sie do niej podejrzliwie i nieufnie. Jednak ona nigdy nie uchybila swym obowiazkom ani nie zdradzila sie z niczym, zawsze pokazujac obcym spokojne, rozwazne i pelne opanowania oblicze - miesiacami wypelniajac w sposob niezrownany swe obowiazki.Najwazniejsze, by herold potrafil utrzymac rownowage zmyslow, bez wzgledu na okolicznosci - dotyczylo to zwlaszcza osobistego krolowej, ktory codziennie musial stawic czolo porywczym przedstawicielom szlachty, czy tez knowaniom dworu. Talia postradala te rownowage, lecz poddana bolesnym probom odzyskala ja, wzmacniajac swe zdolnosci jak nigdy dotad.
Udalo mu sie pochwycic jej wzrok. Mrugnal pokrzepiajaco; zrzucila powage z twarzy, marszczac nos.
Zostawili za soba koszary gwardzistow, zblizajac sie do ogrodzenia z czarnego zelaza, ktore oddzielalo tereny "prywatne" od obszaru zajmowanego przez trzy kolegia. I tutaj furty strzegl jeden wartownik, lecz stal tu jedynie po to, by przyjmowac nowych Wybranych. Pomachal im na powitanie, szeroko sie usmiechajac. Stad widac bylo wyraznie granitowy korpus palacu, jego trzy ogromne ceglane skrzydla oraz oddzielnie stojace budynki kolegiow bardow i uzdrowicieli. Kris westchnal radosnie. Niewazne skad wywodzili sie heroldowie - to miejsce wraz z jego mieszkancami bylo ich prawdziwym domem.
Na widok kolegium i palacu Talia poczula oblewajaca ja fale ciepla, i zadowolenie - uczucie, ze naprawde wraca do domu.
Gdy tylko przekroczyli furte, uslyszala radosny okrzyk. Na ich spotkanie, bebniac kopytami o wylozona ceglami sciezke, wypadla galopem Ahrodie z Dirkiem. Dluga, jasna jak sloma czupryna Dirka powiewala na wszystkie strony, jakby wiatr zmierzwil ptasie gniazdo. Kris zeskoczyl z grzbietu Tantrisa, Dirk jednym susem znalazl sie na ziemi. Zderzyli sie, obejmujac niedzwiedzim usciskiem, grzmocac sie po plecach i smiejac na caly glos.
Talia pozostala w kulbace. Na widok Dirka jej serce scisnelo sie zalosnie, by w chwile pozniej zalomotac tak, iz pomyslala, ze odglos dudnienia slychac bylo bardzo wyraznie. Niepokoj o Elspeth, obawa przed intrygami dworu zniknely gdzies w szarych zakatkach jej mozgu. Otoczyla szczelna oslona umysl z obawy, ze zmysly splataja jej jakiegos figla.
Uwaga Dirka skierowala sie na nia, a nie na przyjaciela i partnera. Dirk wypatrywal ich przez caly dzien, wmawiajac sobie, ze teskni za towarzystwem Kri-sa. Mial wrazenie, ze jest napiety jak cieciwa luku. Ujrzawszy ich, zachowal sie w sposob calkowicie nie zaplanowany - uczucia, ktore w nim wzbieraly zna-
20
lazly swe ujscie w wylewnym powitaniu przyjaciela. Choc pozornie ignorowal Talie, niemal bolesnie odczuwal jej obecnosc. Ani drgnela na grzbiecie swego Towarzysza, nieporuszonajak posag, jednak on moglby policzyc kazdy jej oddech. Wiedzial, iz jej wyglad wryje mu sie w pamiec tak, ze bedzie mogl sobie przypomniec ulozenie nawet najcienszego kosmyka jej wlosow. Mial wrazenie laskotania wszystkich nerwow, czul, jak skora cierpnie mu na grzbiecie.Kiedy w koncu Dirk uwolnil go z uscisku, Kris, z usmieszkiem, ktory ocieral sie o zlosliwosc, rzekl:
-Nie powitales Talii, bracie. Pomysli, zes o niej zapomnial.
-Zapomnial? Przenigdy! - Zdawalo sie, ze Dirk ma niejakie www.studiopantera.pl/uslugi/
klopoty z nabraniem powietrza. Kris skryl usmieszek.
Talia z Rolanem stali niecale dwa kroki od nich i Dirk wyciagnal reke, by ujac ja za dlon.
Kris pomyslal, ze nigdy nie zdarzylo mu sie widziec wyrazu ludzkiej twarzy, ktora tak przypominalaby mine ogluszonego wolu.
Talia przyjela wejrzenie nieslychanie niebieskich oczu Dirka, czujac taki wstrzas, jakby przeszyla ja blyskawica. O malo co, a zaczelaby drzec na calym ciele, kiedy zetknely sie ich dlonie, lecz zdolala utrzymac sie w ryzach i rozciagnac w usmiechu dziwnie sztywne usta.
-Witaj w domu, Talio. - To bylo wszystko, co powiedzial, ale wystarczylo;
na dzwiek jego glosu, na widok jego wpatrzonych w pedicure ursynów
nia oczu miala ochote rzucic
mu sie w objecia. Przylapala sie na tym, ze tylko milczaco gapi sie na niego, nie
mogac wykrztusic ani slowa. |
|